[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lekarzy.
Wśród lekarzy, przyjętych do Wojska Polskiego po naszym
przybyciu, był także młody Duńczyk nazwiskiem S...p25, mło-
dzieniec, który zasłużył na lepszy los niż ten, jaki go spotkał
Podobny sposób myślenia, podobny wiek i język, wszystko to
zbliżyło nas do siebie i nigdy pewnie nie zapomnimy chwil, gdy
razem z nim pośród krwawych wydarzeń budowaliśmy sobie w
marzeniach piękną przyszłość, szczęśliwy świat i spokojne życie
Lecz miłe to życie zostało wkrótce przerwane, gdy S...p zacho-
rował ciężko na nerwową gorączkę. Nasze baraki były położone
dość daleko od siebie, a praca nie zostawiała nam zbyt wiele czasu
na odwiedziny przy jego łóżku, gdzie znalezliśmy tego pełnego
wigoru młodego człowieka wycieńczonego i majaczącego.
Gdy pewnego wieczora siedziałem wraz z kolegami przed naszym
barakiem, ujrzeliśmy nagle pomiędzy drzewami podobny do zjawy
kształt, który zbliżał się ku nam chwiejnym krokiem, a gdy
wreszcie do nas dotarł, okazało się, ze był to S...p, który w malignie
pobiegł nas szukać, a teraz stał przed nami blady na twarzy, z
utkwionym przed siebie, rozgorączkowanym wzrokiem, pytając z
niecierpliwością w głosie, czy nie jesteśmy jeszcze gotowi do
odbycia z nim podróży do Kopenhagi. Byłem tam wczoraj
dodał z westchnieniem narzeczona z płaczem prosiła mnie, bym
niedługo wrócił, a wy nie jesteście jeszcze gotowi, mimo ze
obiecaliście ze mną pojechać." Chwiał się z wyczerpania na nogach
i pospieszyliśmy odprowadzić go z powrotem do baraku, gdzie nie
przestał śnić, że jest w domu, w objęciach narzeczonej.
Po pewnym czasie S...p wyzdrowiał, lecz nigdy nie wrócił do
domu, do tych, których kochał. Po wyzdrowieniu odkomendero-
wano go do małego miasteczka Rawa, wkrótce potem zajętego
przez Rosjan. Opowiadano, że nie powrócił stamtąd żywy. Zpi
gdzieś zapewne snem wiecznym w tym wyniszczonym kraju.
Kochany nasz S...p! Byłeś tak wierny ojczyznie i swojej dziew-
czynie, nawet gdy majaczyłeś w gorączce. Czy pamiętasz o nich i i
teraz w swej nowej ojczyznie, czy myślisz czasem o tych, którzy
kochali cię za życia? Jeśli dziewczyna twoja płacząc przeczyta
kiedyś tych kilka wierszy, pocieszy ją zapewne myśl, że nie tylko
ona znała cię i kochała.
Pewnego dnia, gdy spotkaliśmy się wszyscy w baraku mówiąc
między sobą po szwedzku, zauważyliśmy, że kilku leżących tam
rannych zwraca na nas uwagę i z radosnym uśmiechem oczekuje,
aż podejdziemy do ich łóżek. A w końcu jeden z nich zapytał w
naszym ojczystym języku: Czy panowie są Szwedami?" Byliśmy
zdziwieni i szczęśliwi były to pierwsze szwedzkie słowa, jakie
słyszeliśmy od przyjazdu i niemal w tej sekundzie zadaliśmy im
to samo pytanie. Odpowiedzieli, że są Szwedami, gdyż są Finami 26.
Opowiadali, że służyli w fińskim batalionie strzelców wyborowych i
zostali wzięci do niewoli pod Ostrołęką. Dodali, że cierpią
niewymownie w niewoli, gdyż nikt ich nie rozumie,
znają bowiem tylko szwedzki i fiński, a w tym języku nie mówią
ani Rosjanie, ani Polacy. Nazywali się zawsze Szwedami i mówili
między sobą stale po szwedzku, stąd wśród Polaków rozeszła się
wieść, że szwedzcy strzelcy wyborowi walczyli przeciwko nim
pod Ostrołęką i ponieśli sromotną klęskę. Batalion fińskich strzel-
ców wyborowych uważany był, przynajmniej przez Polaków, za
najbardziej waleczny w armii rosyjskiej. W naszym obozie, łącznie
z rannymi, było ich w niewoli około czterdziestu.
Rozmawialiśmy z nimi o wojnie a oni opowiadali nam, iż nie
walczyli przeciwko Polakom, lecz przeciw Francuzom którzy u
swego boku mieli kilka polskich pułków. Zapewniali, że przeko-
nanie to jest powszechne w całej armii rosyjskiej, i że przynajmniej
żołnierze wierzą w podobne bajki a stara nienawiść do Francuzów
każe im walczyć jak lwy. Dość trudno było zachwiać podobne
przekonanie, bowiem słyszeli to wszystko od swych oficerów i
dopiero w niewoli zaczynali rozumieć, iż było to kłamstwo
świadomie głoszone i rozpowszechniane.
Zamiast Aleksisa, który ciągle nie rozumiał tego, co chcieliśmy
mu przekazać na migi, wzięliśmy na posługacza Fina nazwiskiem
Johan Hjelm, człowieka dobrodusznego, który z całą swą właściwą
Finom lojalnością i uczciwością stał się dla nas nieoceniony.
W ten sposób przeżywaliśmy dość miłe chwile w obozie z
naszymi Finami braćmi w języku i Polakami, którzy mimo swej
lekkomyślności są czarującymi ludzmi. Mieli oni jednak niejasne
wyobrażenie o wolności mówię niejasne wyobrażenie, gdyż
naród w swej masie nie był z pewnością świadomy, o co walczy.
Wyruszał na pole bitwy wierząc, że walczy o wolność, gdy zabijał
Rosjan, ci zaś z kolei wierzyli, że biją Francuzów wtedy, gdy
masakrowali Polaków.
Ludzie pragną być oszukiwani" mówi stare przysłowie. Potwier-
dza się ono najlepiej i najpełniej tam, gdzie walczą całe narody.
Poszczególnego człowieka trudno wyprowadzić w pole, w grę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]