[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mierzam sama skakać na głęboką wodę w najbliższym czasie
- wyjaśniła.
- Trochę zbyt cyniczne jak na swatkę.
- Aatwo wysnuć taki wniosek, bo stałam już przed ołta-
rzem, ale wcale nie jest to prawda.
36
S
R
Taką odpowiedz miała przygotowaną dla wszystkich klien-
tów, którzy usiłowali grzebać w jej przeszłości. I dla tych,
którzy rozpoznawali w niej porzuconą narzeczoną Par- kera.
Przecież nikt by nie chciał rady w sprawach sercowych od
osoby, która nie ma szczęścia w miłości.
W rzeczywistości mieszanka bólu, upokorzenia i gotu-
jącego się w niej gniewu już dawno straciła swoją moc. Jej
obecną równowagą niełatwo było zachwiać. Chyba że coś lub
ktoś niespodziewanie przypomniało jej o przeszłości, tak jak
ten oto potentat biznesowy.
Matt przyglądał jej się pytająco.
- Czy pomyślałaś kiedyś, że rozstanie z Parkerem było dla
ciebie bardzo dobre?
Ile już razy słyszała to samo od przyjaciół i członków ro-
dziny? Takie rzeczy nie zdarzają się bez przyczyny. Po prostu
tak miało być. Czas leczy wszystkie rany.
- Ciężko mi było tak myśleć, kiedy zobaczyłam, jakie
mam zadłużenie na mojej karcie kredytowej po tych wszyst
kich przygotowaniach do ślubu i wesela - westchnęła, uda
jąc żartobliwy ton.
Podzielili się oboje z Parkerem kosztami po połowie, ale to
jej portfel najbardziej na tym wszystkim ucierpiał.
- Parker nie zaoferował pokrycia rachunków po tym jak...
- Po tym jak mnie zostawił? - skończyła pytanie za niego.
Pokręciła przecząco głową.
- Większość kosztów związanych z organizacją ślubu i we-
sela uregulowaliśmy wcześniej - przyznała. - Zdecydowa-
37
S
R
łam się jednak pojechać w podróż poślubną, choć nie było
ślubu.
-I koszty cię zaskoczyły?
- Nie była to najlepsza decyzja finansowa, ale świetne po-
sunięcie promocyjne.
- Tak, przypominam sobie - powiedział cicho. - Wywołałaś
tym niezłe poruszenie.
- Dodatkowo zdecydowałam, że oddam rodzicom pie-
niądze, które wydali w związku z weselem. Czułam, że to
wszystko stało się też i z mojej winy.
- Z twojej winy?
Odwróciła od niego wzrok.
- Moja wina była w tym, że nie widziałam znaków ostrze
gających, że między nami nie dzieje się najlepiej.
Rodzina Parkera zachowywała się chłodno i z dystansem.
Lauren uważała, że po prostu zadzierają nosa jak ludzie z
wyższej klasy społecznej.
Pózniej pojawiły się bardziej osobiste symptomy. Za nic w
świecie nie chciała tego omawiać z Mattem Whittakerem.
Wydawał się usatysfakcjonowany jej odpowiedzią.
- Sprzedałaś pierścionek zaręczynowy, żeby założyć Ide-
alną parę"?
- Tak, kilka miesięcy pózniej. Parker nigdy nie poprosił o
zwrot pierścionka... - wyjaśniła. - Wiedziałam, że nie pójdę
do przodu ze swoim życiem, jeśli wszystkie pieniądze wydam
na spłatę długów. Musiałam najpierw zainwestować w firmę.
Nie wspomniała o tym, że musiała też oddać prezen-
38
S
R
ty ślubne, wysłać kartki z przeprosinami do gości i patrzeć z
bólem na suknię ślubną, którą przez długi czas bała się wyjąć
z szafy.
Ta cała historia ze ślubem wykończyła ją emocjonalnie,
zwłaszcza że zawsze była wielką romantyczką. Kiedy dora-
stała, jej ulubioną zabawą było udawanie panny młodej. Sio-
stra Meghan grała druhnę. Młodszy brat Zach prowadził ce-
remonię ślubną, zawsze w towarzystwie pluszowego zwie-
rzaka, który udawał pana młodego.
Matt zrobił dziwną minę.
- Nie wiem, co się dzieje z Parkerem. Podobno kiedyś po-
dróżował po świecie, dla przyjemności i w interesach - po-
wiedział. - Parker jest zainteresowany bardzo ryzykownymi
inwestycjami. Liczy chyba na to, że pewnego dnia powróci do
domu w wielkiej sławie.
Przyznała, że to by do niego pasowało. Kiedy go poznała
na jakiejś nocnej imprezie, przyciągnął ją do siebie swoim
wielkomiejskim czarem i pięknymi obietnicami.
Poza tym nie była wcale zaskoczona, że przyjazń Matta i
Parkera nie wytrzymała próby czasu. Parker poprosił Matta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]