[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dziękuję. Chętnie skorzystam.
Victoria przypomniała sobie pudełeczko cukierków miętowych, do których ssania namówił ją
Julien.
Pod wpływem impulsu otworzyła dolną szufladę, chcąc zaprezentować cuda Domu Gabriela
kobiecie, która wyszła naprzeciw swojej pasji, zamiast stać się jej ofiarą.
Anne przez kilka sekund spoglądała z góry na sztuczne fallusy.
- Mówią na nie godemiches - powiedziała Victoria spokojnie.
Anne delikatnie dotknęła najmniejszego.
- Ten jest za mały... - Anne dotknęła drugiego godemiche. - A ten za duży. - Nie dotknęła trzeciego.
- Za to ten jest w sam raz.
Victoria spojrzała na nią zaskoczona.
W jasnoniebieskich oczach igrały iskierki rozbawienia.
Victoria stłumiła chichot. Zmiech zamarł jej w gardle na wspomnienie twarzy Gabriela. Jego oczy
były szare, nie błyszczały srebrem.
- Muszę już iść.
Współczucie nie powinno sprawiać bólu, Victoria była zdruzgotana, widząc je w oczach Anne.
- Wszyscy pragniemy miłości, Victorio.
 Wszyscy jesteśmy spragnieni bliskości fizycznej... Wszyscy pragniemy miłości".
Trudno się dziwić, że Gabriel polubił Anne Aimes. Victoria też poczuła do niej sympatię.
Przełknęła ślinę.
- Nie wiem, gdzie on jest.
Nie musiała wymawiać imienia Gabriela; obie o nim myślały.
- W sąsiednim pokoju.
Victoria miała ochotę uścisnąć Anne; na takie zachowanie nie było miejsca w jej dotychczasowym
życiu. Gabriel był jedyną osobą dorosłą, której kiedykolwiek wyznała uczucia.
- Dziękuję - powiedziała niezręcznie.
Za to, że Anne nie potępiła Victorii. %7łe nie potępiła Gabriela.
Za to, że kochała anioła.
Gabriel leżał na błękitnej jedwabnej narzucie, zasłaniając ramieniem twarz.
Na rękawie koszuli widać było zaschniętą krew; widniała też na przodzie koszuli, była brązowa, nie
czerwona.
Victoria oparła się o dębowe drzwi z sercem w gardle.
Gabriel nie spał; miał napięte wszystkie mięśnie.
- Nie zamknąłeś drzwi - powiedziała.
Przekręciła klucz; ciche zgrzytnięcie zabrzmiało jak wyrok. Gabriel nie zmienił pozycji.
- Wiesz, kim jestem, Victorio - powiedział przytłumionym głosem.
W powietrzu wyczuwało się napięcie. Gabriel był ranny.
Gabriel był niebezpieczny.
Odsunęła się od drzwi i zaczęła odpinać maleńkie zatrzaski przy sukni.
- Wiem, kim jesteś, Gabrielu, i nigdy o tym nie zapomnę. Rozpinane zatrzaski wydawały cichy
odgłos wystrzału. Spojrzała na zakrwawiony rękaw, potem w przyćmione pożądaniem srebrne oczy.
- Nie jestem aniołem.
- Myślę, Gabrielu, że mamy błędne wyobrażenie o aniołach. Lewy kącik ust Gabriela pulsował w
tym samym rytmie, w jakim biło serce Victorii.
- Jestem przekonana, że anioły muszą znać uczucie głodu, w przeciwnym razie nie mogłyby być
aniołami.
Jedwabna suknia zsunęła się po satynowym gorsecie, gładko pokonała fałdy halek i opadła na
podłogę.
- Myślę, że anioły muszą znać też pożądanie, bo inaczej nie wiedziałyby, czym jest miłość.
Ciężka jedwabna suknia u stóp Victorii w niczym nie przypominała zniszczonej wełnianej sukni,
którą nie tak dawno zdejmowała w obecności Gabriela. Ona sama nie była już tą samą Victorią
Childers, która się przed nim rozbierała.
Była teraz prawdziwą kobietą i nie miała zamiaru rezygnować ze swoich pragnień.
Nozdrza Gabriela poruszyły się; dostrzegł przemianę.
Victoria rozwiązała sznurowadła podtrzymujące turniurę na biodrach.
Twarz Gabriela stężała.
- Spytaj mnie, Victorio.
Turniura z cichym szelestem opadła na podłogę. Victoria sięgnęła do sznurowadła halki.
- O co mam cię zapytać, Gabrielu?
- Zapytaj, czy pożądam Michaela.
Biała jedwabna halka opadła na złocistobrązową suknię, Victoria sięgnęła do sznurowadła
następnej halki.
- A pożądasz go?
Bezlitosne światło elektryczne odbijało się we włosach Gabriela; ciemność błyszczała w jego oczach,
które wciąż jeszcze nie były srebrne.
- Co będzie, jeśli powiem, że go pożądałem? Biały jedwab spoczął na białym jedwabiu. Gabriel
podążył spojrzeniem za opadającą halką, a następnie uniósł nieco wzrok i zatrzymał na jedwabnych
reformach opinających biodra Victorii. Potem popatrzył jej w oczy.
- Nie wiem.
Krzyk anioła.
Ból w głosie Gabriela złamał Victorii serce. Nie spuszczając z niego wzroku, rozpięła dwa maleńkie
guziczki z kości słoniowej.
- Michael cię pocałował.
Gabriel głośno wciągnął powietrze w płuca.
- Czy wtedy go pożądałeś, Gabrielu? - dopytywała się Victoria.
Reformy zsunęły się z bioder Victorii, ześlizgnęły po udach, upadły na stertę jedwabiu.
Ciało Gabriela było napięte z bólu. Bólu, który ona mu zadała, chociaż nie chciała go skrzywdzić.
- Dlaczego o to pytasz, Victorio? - rzucił szorstko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl