[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Komplement sprawił jej przyjemność.
- Dziękuję.
Zapadła długa, niezręczna cisza.
- Chyba pójdę spać - odezwała się wreszcie. - Niepotrzebnie sprzątałeś
kuchnię. Przecież obiecałam, że się tym zajmę.
- Więc kiedy ty zrobisz bałagan, ja będę musiał po tobie sprzątać? Nie
ma mowy! Na pewno wymyślisz jakieś specjalne, bardzo skomplikowane
danie i do jego sporządzenia użyjesz wszystkich garnków i patelni.
69
RS
- Oczywiście. Przecież muszę zrobić na tobie wrażenie. Ale nie licz na
żadne niespodzianki. Zanim przystąpię do pracy, sprawdzę, czy jesteś w
domu i masz apetyt.
- O, z pewnością będę głodny jak wilk.
Odwróciła się i poszła na górę, zostawiając Marta u podnóża schodów.
Nie obejrzała się za siebie. Gdyby bowiem Matt poszedł za nią, zaprosiłaby
go z pewnością do swego pokoju, by się przekonać, czy właściwie odczytała
jego pożegnalne spojrzenie.
Niedziela okazała się pięknym, mroznym dniem. Ranek Sary rozpoczął
się od wizyty Emily w jej sypialni. Mała skakała po łóżku i uśmiechała się
szeroko.
- Ząb mi się rusza - oświadczyła i włożyła palec do buzi.
- Rzeczywiście - przytaknęła Sara i oparła się o poduszki, walcząc z
sennością.
Emily paplała wesoło o zębach, ciasteczkach, bułeczkach
cynamonowych i tatusiu. Po dłuższej chwili Sara rozpoznała wreszcie
cudowny zapach dochodzący z dołu.
- On coÅ› pitrasi?
- Mhm. - Dziewczynka skinęła energicznie głową. - Dostaniesz
śniadanie do łóżka. Tatuś kazał cię delikatnie obudzić.
- Ach tak. Rozumiem.
Sara z trudem stłumiła uśmiech. Dzieci nie umieją budzić delikatnie.
Tylko Toby to potrafił. Wchodził na paluszkach do pokoju i całował ją
leciutko w oba policzki, dopóki nie otworzyła oczu.
- Mogę wejść do ciebie do łóżka? Mam zimne nogi, czujesz? - spytała
Emily, wsuwając się pod kołdrę.
70
RS
Sara objęła małą ramieniem. Emily leżała spokojnie przez chwilę, ale
potem znów zaczęła się wiercić.
- Tatuś mówi, że pójdziemy dzisiaj na długi spacer. Może chcesz się z
nami wybrać? Bo on nie bardzo wie, dokąd iść.
I przywiązać się do was jeszcze bardziej? - pomyślała. Czuła, że do
oczu napływają jej łzy.
- Może. To zależy, o której - odparła.
- Spytamy tatusia.
Emily położyła Sarze głowę na ramieniu, a chwilę pózniej w drzwiach
stanął Matt z tacą w ręku.
- Przytulnie tutaj - mruknął. Sara uśmiechnęła się lekko.
- Em zmarzła w nogi. Nie ma kapci?
- Ma. I kapcie, i skarpetki. Ale po prostu ich nie nosi. Woli siÄ™
ogrzewać o mnie.
- Nie. Teraz wolę się przytulać do Sary - oświadczyła dziewczynka. -
Jest taka ciepła i mięciutka. Chodz do nas. Przytulimy się do siebie wszyscy,
tak jak prawdziwa rodzina.
Na widok miny Matta Sara omal nie wybuchnęła śmiechem.
- Chyba nie, kochanie. Może... - zająknął się - może przesuniesz się
lekko, bo chcę postawić tutaj twój talerzyk i podać Sarze herbatę.
- Jest tyle miejsca! Patrz! - upierała się Emily. - Albo usiądz obok
Sary, chociaż wolałabym być w środku.
- Zostanę tutaj. Muszę zaraz zajrzeć do piekarnika.
- Aha - mruknęła z żalem dziewczynka, ale po chwili nadgryzła
łapczywie chrupiącą bułeczkę. - Ząb mi się rusza - powiedziała z pełną
buziÄ….
71
RS
- Najpierw przełknij, kochanie. Zaraz, zaraz. Dokąd ty się wybierasz? -
zawołał, gdy Emily nieoczekiwanie zerwała się z łóżka.
- Po misia. Jest głodny.
Wybiegła z pokoju, a Matt podał Sarze filiżankę herbaty. Ich oczy
spotkały się na chwilę.
- Przepraszam - mruknÄ…Å‚.
- Za co? Przecież ona jest urocza.
- Muszę przyznać, że trudno się oprzeć takiej pokusie - wyznał, patrząc
na wolne miejsce obok Sary. - Tu jest naprawdÄ™ przytulnie.
Sara poczuła, że oblewa się rumieńcem, i odetchnęła z ulgą dopiero w
chwili, gdy Emily wróciła do pokoju. Zniadanie upłynęło szczęśliwie bez
kolejnych wstrząsów, a potem wszyscy wsiedli do samochodu Matta i
pojechali do parku, gdzie karmili kaczki czerstwym chlebem i resztÄ…
cynamonowych bułeczek. Na placu zabaw skorzystali ze wszystkich
możliwych atrakcji, a potem spacerowali po przylegającym do parku
arboretum.
Do domu wrócili okrężną drogą; Sara pokazywała Mattowi i Emily
piękne krajobrazy Suffolk.
- Chyba najwyższy czas popracować trochę w ogrodzie
- uznał Matt. - Mieszkam u ciebie już od trzech tygodni, a nie
zagrabiłem nawet jednego listka. A obiecałem ci pomóc.
- Naprawdę już minęły trzy tygodnie? - spytała ze zdziwieniem.
- No pewnie.
Sara przyzwyczaiła się jednak do Matta i Emily tak bardzo, jakby
mieszkali u niej od zawsze. Niestety, zbliżał się luty, a pod koniec marca
Matt i Emily zamierzali wracać do Kanady.
72
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
Poniedziałek Sara również spędziła w ogrodzie, kończąc porządki
rozpoczęte przez Matta poprzedniego dnia. Był to dość mały ogród, nie
wymagający wielkiego wkładu pracy. W Gloucestershire ogrodem zajmował
się Rob, a Sara nigdy się tym nie interesowała. Teraz jednak krzątała się tu
chętnie.
Po południu odebrała Emily, Gusa i Evie ze szkoły, po czym
przywiozła ich na herbatę. Kiedy Ginny przyjechała o szóstej po dzieci, Sara
poczęstowała ją filiżanką herbaty.
- No i jak ci się układa z Mattem? - spytała Ginny.
- W porzÄ…dku. To bardzo pomocny lokator.
- Nie pytałam, czy zmywa - prychnęła Ginny.
- Wiem. Ale wolę udawać, że nie rozumiem - odparła Sara z
uśmiechem.
- Miły z niego facet.
- Wiem.
- I w dodatku jest samotny, a Em przydałaby się mama - ciągnęła
Ginny.
Sara wstała i podeszła do zlewu, żeby umyć filiżankę.
- Chyba nie powinnaś mieszać w to Em. Jeśli między mną i Mattem do
czegoś dojdzie, to powinno tak się stać wyłącznie ze względu na nas. Nie
chcę z tym łączyć Emily.
- Cieszę się, że mamy tę samą opinię w tej sprawie - odezwał się nagle
znajomy głos.
73
RS
Odwróciła się. W progu stał Matt i uważnie się jej przyglądał.
- Cześć - mruknęła Sara nieswoim głosem.
- Pójdę już. - Ginny zerwała się na równe nogi i szybko wyminęła
Matta w drzwiach. - Dzieci, czas do domu. Tatuś zaraz wróci.
- Musimy? Bawimy siÄ™ z Emily.
- Chodzcie, chodzcie - ponagliła Ginny. Matt zamknął za sobą drzwi.
- O co tu chodzi? - spytał.
- Po prostu Ginny bawi się w swatkę - odparła Sara, wzruszając
ramionami. - Zawsze to robi. Sądzi, że potrzebuję mężczyzny.
- A ty co sÄ…dzisz?
Chciała mu powiedzieć, że w grę wchodzi wyłącznie jeden mężczyzna
na świecie, ale tego zrobić nie mogła.
- Udało mi się obejść bez mężczyzny całe pięć lat - odparła
wymijajÄ…co.
- Dobrze ci z tym? - spytał.
- Co za różnica?
- Saro, kiedy przyjdzie tatuś? O, jesteś, cześć! - krzyknęła radośnie
Emily, wpadajÄ…c do kuchni.
Matt przytulił dziewczynkę.
- Witaj, pysiu. Jaki miałaś dzień?
- Zwietny. A ty?
- Nie najgorszy. Jadłaś już coś? Em skinęła głową.
- Z Gusem i Evie. Dostaliśmy paluszki rybne, fasolkę i chipsy.
- Fuj!
- Było pyszne. Powinieneś spróbować - zachęcała dziewczynka.
74
RS
- Nie, dziękuję. Wolę bardziej wyrafinowane dania. Sara odetchnęła z
ulgą. Czyżby Matt wyczerpał temat?
Zapewne nie na długo. Zajęła się przygotowywaniem posiłku -
oczyszczaniem ziemniaków, fasolki i patroszeniem pstrąga, którego kupiła
w sklepie rybnym w czasie przerwy na lunch.
- Wspaniale to wygląda - zauważył Matt.
- Lubisz pstrÄ…gi?
- Uwielbiam ryby, pod warunkiem, że nie mają paluszków. Czyżbym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl