[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Odkąd mamy u siebie blizniaczki, wcześnie chodzimy spać - wyjaśniła Vivienne.
- Ty też musisz iść spać - zauważył Steel, gdy odeszli. - Dokończę tylko kawę i już
idę.
Toni skinęła głową. Przez ostatni kwadrans nie zwracał na nią uwagi. Nagle stał się
oficjalny. Zachowywał się tak, jakby wspomnienia o ojcu zdarzyły mu się w chwili sła-
bości.
Jednak wbrew pozorom bacznie obserwował Toni. Na jej twarzy malowały się
wszystkie uczucia. Była przeciwieństwem wyrachowanych kobiet, z którymi się spoty-
kał. Wiedział, że może jej zaufać, chociaż zdenerwował go fakt, że się przed nią otwo-
R
L
T
rzył. Nigdy wcześniej nie opowiadał nikomu o przyczynach rodzinnej tragedii, po której
został sam z siostrą.
Gdzieś na ulicy zaszczekał pies. Tonący w kwiatach cichy ogród stracił nagle swój
czar. Steel pospiesznie dokończył kawę i wstał. Po raz pierwszy w życiu poczuł, że grunt
usuwa mu się spod nóg. Nie spodobało mu się to uczucie. Od pierwszej chwili, gdy zo-
baczył Toni w swoim mieszkaniu, czuł, że ta znajomość może okazać się niebezpieczna i
przewróci jego życie do góry nogami. Nie rozumiał, z jakiego powodu przyjął zaprosze-
nie na kolację. Dlaczego zależało mu, by poznać rodzinę Toni, a potem, by podbić serce
pani Otley? Był człowiekiem samodzielnym i niezależnym. Nie marzył o cieple domo-
wego ogniska. W życiu to on ustalał warunki i chciał, by tak zostało.
Mimo to uległ impulsowi. Bez wahania okrążył stół, podszedł do Toni i pocałował
ją w usta. Była tak zaskoczona, że nawet się nie broniła. Jej usta bezwiednie przylgnęły
do jego warg, a dłonie oparły się o jego pierś. Oszukiwał sam siebie, twierdząc, że ten
pocałunek nie jest niczym zobowiązującym. Trzymając ją w ramionach, wiedział, że sta-
ło się coś bardzo ważnego. Nie potrafił się od niej oderwać. Całował ją z namaszcze-
niem, długo i namiętnie.
Zanurzył palce w jej włosach, delektował się jej bliskością, smakiem, zapachem.
Przytulił ją mocno i zapragnął się z nią kochać, tu pod gołym niebem, w ciemnym ogro-
dzie.
Nagle zadzwoniła jego komórka i magia prysła. Cofnął się, z trudem łapiąc oddech.
Zaklął pod nosem, wyjął z kieszeni telefon i wyłączył go.
Toni podniosła dłonie do rozpalonych policzków, po czym bez słowa weszła do
domu. Steel stał przez chwilę zdezorientowany. Był zaskoczony siłą pożądania, jakie po-
czuł podczas pocałunku. Nie spodziewał się po sobie takiej reakcji. Chciał pocałować ją
na pożegnanie, a skończyło się wybuchem namiętności, o jaką siebie nie podejrzewał.
Dał się uwieść pięknej wdowie. Pewnie Toni pomyślała, że jako szef często wykorzystu-
je swoje pracownice. Nerwowo przeczesał ręką włosy. Jak mógł tak się zachować? Wie-
dział, że Toni zależało na posadzie. Marzyła o nowym, lepszym życiu i potrzebowała
pieniędzy. Dom rodziców był zbyt mały dla niej i dzieci. Dlaczego nie pomyślał o tym
R
L
T
wszystkim, zanim ją pocałował? Przecież sama powiedziała, że w jej życiu nie ma teraz
miejsca dla mężczyzny. Zachował się jak smarkacz.
Wziął kilka głębszych oddechów. Pocałował ją, trudno. Zachował się głupio, nie-
profesjonalnie, ale nie mógł cofnąć czasu. Obiecał sobie, że to się nie powtórzy. Zrozu-
miał, że nie może sobie ufać, gdy znajduje się sam na sam z Toni, dlatego musi za
wszelką cenę unikać takich sytuacji. Będzie ją traktował tak jak pozostałych pracowni-
ków, grzecznie, ale z dystansem. Toni przeszła piekło i mógł się domyślić, że ostatnie
lata z mężem nie były łatwe. Kolacja przy świetle księżyca, wino, nadzieje na lepsze ży-
cie, to wszystko sprawiło, że łatwo mu uległa.
Musiał pamiętać, że jest jego podwładną, a do tego bardzo zdolną dekoratorką. Nie
mogła teraz odejść. Trzeba było wziąć winę na siebie i zapewnić ją, że to się nigdy nie
powtórzy.
Toni czekała na niego w kuchni. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Jak mogła się
tak zachować? Steel chciał ją pocałować na dobranoc, a ona straciła nad sobą kontrolę.
Rzuciła się na niego jak wariatka, a on był tak zaskoczony, że dopiero po chwili odpo-
wiedział jej namiętnym pocałunkiem. Trudno się dziwić, każdy mężczyzna tak by zarea-
gował.
Była przerażona swoim zachowaniem. Richard nigdy nie był w stanie rozbudzić w
niej gwałtownej namiętności. Inaczej było ze Steelem. Wciąż czuła smak jego ust, ciepło
ramion, podniecenie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Kiedy wszedł do kuchni, spojrzała na niego spłoszona, nie wiedząc, jak się zacho-
wać.
- To było niewybaczalne - odezwał się.
Wydawało jej się, że mówi o jej zachowaniu, i zaczerwieniła się ze wstydu.
- Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. Nie spodziewałem się, że tak łatwo stracę
nad sobą kontrolę. Ale kiedy cię objąłem... - urwał. - Nigdy wcześniej mi się to nie przy-
darzyło. Wiem, że to marne wytłumaczenie. Jeszcze raz cię przepraszam.
- To nie twoja wina, mogłam...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]