[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śliczną dziewczynkę, uosobienie niewinności w śnieżnobiałej sukience - i w jej dłoniach
dostrzegła maleńki srebrny pistolet na strzałki. Jego lufa znajdowała się nie dalej niż pięć
centymetrów od piersi Iriny. Kobieta poczuła, jak zamiera jej serce. Sama używała podobnej
broni i wiedziała, że potrafi w sobie zawierać truciznę o wiele silniejszą niż ta ukryta pod jej
paznokciami.
Natalie posłała Irinie niewinny uśmiech, nie spuszczając jej z muszki.
- Miło było cię spotkać, Irino.
- W rzeczy samej - wtrącił uprzejmie łan. - Uścisnąłbym ci dłoń, ale nie chcę
zniszczyć twojego manikiuru. Wszak jest wyjątkowy, nieprawdaż? Daj nam znać, kiedy
wyeliminujesz z gry Amy i Dana, dobrze?
Amy wiedziała, że coś jest nie w porządku - Nelly wyszła z wypożyczalni
samochodów ze zmarszczonymi brwiami igrubą brązową kopertą w ręku.
- Co to jest? - zapytała Amy.
- Coś dla was. - Nellie podała im przesyłkę. - Dzisiaj rano ktoś podrzucił to do
wypożyczalni.
- To niemożliwe - odparła Amy. - Nikt nie wiedział, że tutaj będziemy.
Po plecach przebiegł jej dreszcz. Zarówno przy rezerwacji biletów na pociąg, jak i
wynajmując samochód, posługiwali się nazwiskiem Nellie. Wszystko to robili przez Internet z
hotelowego pokoju. Czy to możliwe, by mimo ostrożności ktoś zdołał ich tak szybko
wytropić?
- Co jest napisane na kopercie? - zapytał Dan.
- Dla A. i D. Cahillów - przeczytała Nellie. - Od W. McIntyre a.
- Pan Mclntyre! - Dan natychmiast sięgnął po przesyłkę.
- Zaczekaj! - krzyknęła Amy. - To może być pułapka.
Dan przewrócił oczami.
- Daj spokój, ten list jest od...
- Każdy mógł go wysłać - obstawała przy swoim Amy. - Może wybuchnąć czy coś
takiego.
- Jedną chwileczkę - wtrąciła Nellie. - Dlaczego ktoś miałby wysyłać dwójce
dzieciaków bombę? I kim jest ten cały Mclntyre?
Dan wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Proponuję, żeby list otworzyła Nellie.
- Nie ma mowy! - odparła dziewczyna.
- Jesteś naszą opiekunką! Czy do twoich obowiązków nie należy między innymi
chronienie nas przed materiałami wybuchowymi?
- Wystarczy, że wszędzie was wożę.
Amy westchnęła z irytacją i zabrała bratu przesyłkę. Odeszła na bezpieczną odległość
od Nellie i Dana i otworzyła kopertę. W środku znajdował się metalowy cylinder
przypominający latarkę. Przez całą jego długość biegł szklany pasek w kolorze fioletu. Do
tajemniczego przedmiotu przyczepiona była karteczka zapisana niechlujnym pismem, jakby
autor notatki bardzo się spieszył:
- Jaką wiadomość? - Dan był już obok Amy i czytał jej przez ramię.
- Pewnie kolejną wskazówkę.
- Jaką znowu wskazówkę? - zdziwiła się Nellie, która również do nich podeszła.
- %7ładną - odpowiedzieli chórem.
Nellie zdmuchnęła żółtoczarny kosmyk włosów, który spadł jej na oczy.
- Wszystko mi jedno. Zaczekajcie tu na mnie. Pójdę po samochód.
Zostawiła ich na parkingu z bagażami i Saladinem w jego nowiutkiej klatce. Kot nie
był szczególnie zachwycony tym zniewoleniem, ale Amy nie miała serca, by zostawić go w
domu. Na poprawę humoru dostał swoją ulubioną rybę - lucjana czerwonego - której
zapachem nie była z kolei zachwycona Nellie.
Amy wsunęła rękę między szczeble klatki i pogłaskała kota po głowie. Saladin
miauczał pytająco.
- Dan, może nie powinniśmy iść na to spotkanie? Pan Mclntyre powiedział, żebyśmy
nikomu nie ufali.
- Ale przecież ten liścik jest od niego!
- To może być podstęp.
- W takim razie tym bardziej musimy tam pójść!
Amy zakręciła na palcu kosmyk włosów. Nienawidziła sytuacji, w których Dan nie
traktował jej poważnie, a w dodatku ta mogła okazać się naprawdę niebezpieczna.
- Jeśli nawet zechcemy to zrobić, najpierw musimy odnalezć wiadomość.
- Ty oczywiście wiesz, gdzie jej szukać, prawda? Jesteś mądra i w ogóle. - W głosie
Dana brzmiała przekora.
Mądra i w ogóle - jakby tylko tego było trzeba, żeby wytropić wskazówkę w tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl