[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedziała, jak poradzi sobie na dłuższą metę z opłatami. Ale zobojętniała na takie błahostki.
Pewnego dnia rano zadzwoniła Denise.
Cześć, co słychać? spytała.
Kipię radością życia mruknęła ironicznie Holly.
Ja też! zawołała Denise ze śmiechem.
Naprawdę? A co cię tak cieszy?
Nic specjalnego, życie powiedziała. No tak, życie. Cudowne, piękne życie.
Mów, co się dzieje?
Dzwonię, żeby cię zaprosić na jutro wieczór na kolację. Umówiliśmy się o ósmej u
Chana .
My, czyli kto?
Sharon z Johnem i jacyś znajomi Toma. Nie widziałyśmy się wieki, zobaczysz, że
będzie fajnie.
Holly skrzywiła się.
Dobra, no to do jutra.
Odłożyła słuchawkę rozdrażniona. Czyżby Denise zapomniała, że Holly nadal jest w
żałobie? Pobiegła na górę i otworzyła szafę. Który ze swych starych, nielubianych ciuchów ma
jutro włożyć? I skąd wytrzaśnie pieniądze na drogą kolację! Ledwo było ją stać na utrzymanie
samochodu. Zaczęła wywlekać wszystkie ubrania z szafy i ze złością rozrzucać je po całym
pokoju. Akała przy tym bez opamiętania, aż w końcu się uspokoiła.
Przyjechała do restauracji dwadzieścia po ósmej, bo wiele godzin przymierzała rozmaite
stroje. W końcu wybrała sukienkę, którą Gerry doradził jej na karaoke. Chciała poczuć się bliżej
niego.
Kiedy ruszyła do stolika, rozejrzała się dyskretnie i serce jej się ścisnęło wokół same
pary.
Przystanęła w pół drogi, umknęła w bok, schowała się za węgłem. Chyba sytuacja ją
przerosła. Rozglądała się spłoszona za najłatwiejszą drogą ucieczki. Za drzwiami do kuchni
znajdowało się wyjście awaryjne. Kiedy owionęło ją chłodne świeże powietrze, poczuła się wolna.
Idąc przez parking, obmyślała wymówkę dla Denise.
Cześć, Holly.
Zatrzymała się i powoli odwróciła. Daniel stał oparty o swój samochód i palił papierosa.
Cześć, Daniel. Nie wiedziałam, że palisz.
Tylko kiedy jestem zdenerwowany.
A jesteś?
Uściskali się na powitanie.
Zastanawiam się, czy przyłączyć się do wesołych par. Holly nie mogła powstrzymać
uśmiechu.
Ty też?
Roześmiał się.
Jak chcesz, mogę im nie mówić, że cię widziałem.
Czyli wchodzisz?
Kiedyś muszę wziąć byka za rogi oznajmił ponuro.
Holly rozważyła w myślach jego słowa.
Chyba masz rację.
Nie wchodz, jeśli nie masz ochoty. Nie chcę cię mieć na sumieniu.
Przeciwnie, miło byłoby mieć przy sobie drugą samotną duszę. Tak niewiele ich już
zostało.
Daniel roześmiał się i podał jej rękę.
Idziemy?
Wzięła go pod ramię.
Tylko będę musiała wcześniej wyjść, żeby zdążyć na ostatni autobus zaznaczyła.
Od wielu dni brakowało jej pieniędzy na zatankowanie auta.
No to mamy idealną wymówkę. Ja powiem, że muszę cię odwiezć do domu o
godzinie...
Pół do dwunastej ?
O północy zamierzała otworzyć wrześniową kopertę.
Dla mnie w sam raz.
Z uśmiechem wmaszerował do restauracji.
Już są! Idą! zawołała Denise, kiedy podeszli do stolika. Holly usiadła obok Daniela.
Przepraszamy za spóznienie.
Denise przystąpiła do prezentacji.
Holly, poznaj Catherine i Thomasa, Petera i Sue, Joannę i Paula, Tracey i Bryana...
Sharon i Johna znasz... Tam dalej siedzą Geoffrey i Samantha, a na końcu, choć wcale nie
szarym, Des i Simon.
Holly skinęła wszystkim głową.
A my jesteśmy Daniel i Holly przedstawił się zgrabnie Daniel.
Już musieliśmy złożyć zamówienie wyjaśniła Denise. Ale zamówiliśmy mnóstwo
dań, więc będziemy się dzielić.
Holly i Daniel pokiwali z aprobatą głowami.
Kiedy wszyscy wrócili do rozmowy, Daniel zapytał Holly:
Udał ci się wyjazd?
Znakomicie wypoczęłam przyznała. Za wszystkie czasy. I to bez żadnych szaleństw.
Dobrze ci to zrobiło pochwalił. Słyszałem, że o włos uniknęłyście śmierci.
Holly wytrzeszczyła oczy.
Oj, chyba Denise przedstawiła ci przesadzoną wersję.
Nie sądzę. Opowiedziała tylko, że otoczyły was rekiny i że ratowano was helikopterem.
Nie wygłupiaj się!
Rzeczywiście się wygłupiam.
Proszę o uwagę! podniosła głos Denise. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego
zaprosiliśmy was tu dzisiaj. Chcieliśmy coś ogłosić.
Z uśmiechem potoczyła wzrokiem po zebranych. Holly słuchała zaciekawiona.
Otóż, słuchajcie uważnie, Tom i ja zamierzamy się pobrać! obwieściła radośnie
Denise.
Holly nie posiadała się ze zdziwienia. Nie przypuszczała, że coś takiego się kroi.
Och, Denise! zawołała i podeszła, żeby ich uściskać. To świetna wiadomość! Moje
gratulacje!
Spojrzała na Daniela, który zbladł jak papier. Otworzono butelkę szampana, wzniesiono
toast.
Chwileczkę, chwileczkę! powstrzymała gości Denise. Sharon, nie dostałaś
kieliszka?
Wszyscy patrzyli na Sharon, która trzymała szklankę soku pomarańczowego.
Ja dziękuję przeprosiła.
Dlaczego?
Denise skarciła koleżankę, że nie chce spełnić toastu. Sharon spojrzała na Johna.
Nie chciałam dziś o tym mówić, bo to specjalny wieczór Denise i Toma. Przyjaciele
domagali się jednak wyjaśnień. Jestem w ciąży! Spodziewamy się dziecka!
Holly przeżyła wstrząs. Tego również nie przewidziała. Azy nabiegły jej do oczu, kiedy
podeszła do Sharon i Johna, żeby im pogratulować. Usiadła i zaczęła głęboko oddychać. Nie
potrafiła się opanować.
Wznieśmy toast za zaręczyny Toma i Denise, a także za dziecko Sharon i Johna!
Zaczęto trącać się kieliszkami. Holly jadła w milczeniu, bez apetytu. Po kolacji wyszli z
Danielem wcześniej niż pozostali goście. Nikt jej nie zatrzymywał. Zostawiła swoje ostatnie
trzydzieści euro na rachunek.
W drodze powrotnej oboje milczeli. Holly cieszyła się szczęściem przyjaciółek, ale nie
opuszczało jej poczucie, że została za nimi daleko w tyle. Wszyscy mieli powody do radości
oprócz niej.
Daniel podjechał pod jej dom.
Masz ochotę wstąpić na kawę albo na herbatę?
Była pewna, że odmówi. Zdziwiła się, kiedy przyjął zaproszenie. Naprawdę polubiła
Daniela, ale właśnie teraz chciała zostać sama.
Niesamowity wieczór, co? spytał, popijając kawę.
Pokiwała głową.
Znam te dziewczyny całe życie, a tak mnie zaskoczyły. Sharon nie piła, kiedy byłyśmy
na urlopie, rano wymiotowała, ale twierdziła, że to choroba morska.
Nagle w głowie Holly wszystko zaczęło się układać w całość.
Choroba morska? spytał zdziwiony Daniel.
Po tej przygodzie, kiedy omal nie zginęłyśmy wyjaśniła.
Rozumiem.
Tym razem żadne z nich się nie roześmiało.
Dziwne powiedział, sadowiąc się na kanapie. No nie, pomyślała Holly. Nigdy stąd nie
wyjdzie.
Koledzy zawsze twierdzili, że ja i Laura pobierzemy się pierwsi. Nie przypuszczałem, że
Laura może wziąć ślub... przede mną.
Wychodzi za mąż? dopytywała się Holly.
I to za mojego przyjaciela roześmiał się gorzko.
Rozumiem, że teraz już byłego?
Jasne.
Siedzieli jeszcze chwilę w milczeniu, Holly spojrzała na zegar. Minęła północ. Chętnie by
go już pożegnała. Nie mogła się doczekać, żeby otworzyć kopertę.
Daniel jakby czytał w jej myślach.
A jak twoje listy z góry?
Właśnie dzisiaj mam otworzyć kolejny, dlatego... urwała i spojrzała na Daniela.
Rozumiem powiedział i zerwał się. W takim razie zostawię cię już samą.
Zagryzła wargę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]