[ Pobierz całość w formacie PDF ]

120
GorÄ…ca zima
Delia poszła do kuchenki, żeby zaparzyć herbatę.
- Więc jak do tego doszło? - spytała.
- Z innymi nigdy taka nie jestem - wyjaśniła ze złością Glory. - Ale wystarczy, że Rick mnie pocałuje,
i kompletnie odlatujÄ™.
Matka podała jej filiżankę z herbatą i usiadła naprzeciw niej.
- Powiem ci - rzekÅ‚a, postukujÄ…c w okÅ‚adkÄ™ książki - że Störm Ravenbrook ma ten sam problem ze
swoim facetem, jeśli cię to pocieszy.
- Też mi pociecha - bąknęła ponuro Glory.
- Skarbie, ostrzegałam cię przed zakotwiczaniem się w Pearl River - powiedziała Delia, wzdychając
ciężko. - Cytując stare westerny, to miasto jest za małe dla was dwojga. Ponieważ Rick jest
właścicielem wielkiej posiadłości, tartaku i połowy nieruchomości w tym hrabstwie, więc raczej się
nie wyprowadzi. Co oznacza...
- Wiem, wiem - przerwała ze znużeniem Glory, upijając duży łyk herbaty. - Mam do wyboru:
wyjechać albo nauczyć się znosić naszego wspaniałego szeryfa.
- O to mniej więcej chodzi. Wysłuchując od wielu lat zwierzeń klientów
w barze, Delia musiała znać więcej smutnych historii niż przeciętny psychoterapeuta. Jej mądrość
życiowa mówiła, że dziewięćdziesiąt siedem procent życia polega na imponowaniu innym, po
Linda Lael MILLER
121
zostałe trzy natomiast to umiejętność inkasowania ciosów.
- Dzięki, mamo - powiedziała Glory.
- Za co?
- Za to, że mnie nie krytykujesz. Obawiam się, że musiałabym iść na odwyk, by się oprzeć urokowi
Ricka.
- W twoim przypadku - odrzekła ze śmiechem matka - kuracja mogłaby nie odnieść pożądanego
skutku. Czy pomyślałaś kiedyś, moja kochana córeczko, że być może nadal kochasz tego przystoj-
niaka?
Glory usłyszała w sobie syrenę alarmową. Choć wiele myślała o Ricku, a w jego ramionach omdle-
wała z rozkoszy, taka możliwość nie postała jej w głowie.
- Nie - odparła. - Nie!
Delia wzruszyła ramionami i zapytała córkę, czy zostanie na obiedzie. Harold, który miał robotę w
Fawn Creek, obiecał, że w drodze do domu kupi wielką pizzę pepperoni.
Glory potrząsnęła głową, potem zebrała wygnieciony płaszcz.
- Nie mam nastroju. - Wstała, żeby pocałować Delię w czoło. - Dzięki za wszystko, mamo. Kocham
ciÄ™.
Matka uścisnęła ją za rękę.
- Gdybyś chciała jeszcze pogadać albo po prostu wpaść, będę tu do ósmej. Potem razem
122
GorÄ…ca zima
z Haroldem jedziemy do nowego domu poukładać rzeczy w szafkach i szufladach.
Obiecała poszukać wsparcia u matki, gdyby zdarzył się jej kolejny kryzys, po czym opuściła bar.
Poszła na parking przed bankiem, gdzie zostawiła samochód. Z księgarni wyszła Ilene i pomachała do
niej.
- Wyglądasz na przemarzniętą. Wejdz do mnie, ja i Liza sprawimy, że szybko odtajesz.
Po ostatnich przeżyciach.propozycja spędzenia czasu z córką była nieodparta. Glory z radością
przebiegła przez zaśnieżoną ulicę i wpadła do księgarni.
W rogu zamkniętego już sklepu stała sztuczna, ale nad wyraz bujna choinka. Między gałęziami
migotały kolorowe lampki, a Liza ubierała drzewko staroświeckimi bombkami.
- Cześć, Glory - zaszczebiotała z promiennym uśmiechem, który omal nie doprowadził Glory do łez.
Ukryła swoją reakcję, zająwszy się powieszeniem płaszcza.
- Cześć - odrzekła w końcu, gdy już się opanowała. - Jaka ładna choinka.
- Dziękuję - ucieszyła się mała. - Ciocia Ilene twierdzi, że ścinanie żywego drzewka jest bezsensowne,
jednak wujek Rick zawsze przywozi do dużego domu wielką choinę.
Słowa Lizy rozbawiły Glory na tyle, że uniknęła
Linda Lael MILLER
123
bolesnego drgnięcia na wzmiankę o Ricku. Migocące kolorowe lampki nieco poprawiły jej humor,
więc ostrożnie wyjęła bombkę z pudełka i podała małej.
Dziewczynka powiesiła ozdobę i spojrzała z powagą na Glory.
- Czy zostaniesz na kolację? Ciocia Ilene powiedziała, że możemy cię zaprosić, a dziś mamy chińskie
jedzenie.
Glory niepewnie zerknęła na Ilene, która skinęła z uśmiechem.
- Bardzo chętnie - odrzekła miękko, wyciągając rękę, żeby dotknąć dziecka, jednak w ostatniej chwili
ją cofnęła. Zakłopotana spojrzała na Ilene.
- Czy mogę wam w czymś pomóc?
Ilene patrzyła na nią z pełnym sympatii zrozumieniem.
- Dotrzymaj towarzystwa tej młodej damie
- powiedziała, wskazując na Lizę - a ja usmażę chińskie pierożki. - Poszła na górę do mieszkania.
- Ciocia Ilene dobrze gotuje - zdradziła Liza.
- Uważa, że jedzenie potraw z kuchni innych narodów wspiera pokój na świecie, więc często jemy
różne dziwne rzeczy.
Glory skwitowała tę uwagę uśmiechem i zabrała się do ubierania górnej części choinki, gdzie Liza nie
mogła dosięgnąć. Była to zwyczajna czynność, rodzice i dzieci zajmowali się tym co roku, jednak
Glory uważała to za coś wyjątkowego.
124
GorÄ…ca zima
- O co chcesz prosić Zwiętego Mikołaja? - zagadnęła, nie wiedząc, czy Liza w niego wierzy.
- Mikołajem jest wujek Rick - wyznała szeptem Liza, jakby w obawie, że Glory dozna szoku na tę
wieść. - I już dostałam to, co chciałam.
- A co to takiego? - spytała Glory z zaciśniętym gardłem.
- Chciałam, żeby wujek Rick nie żenił się z Adarą.
- Nie lubisz jej?
- Owszem, lubię, ale uważam, że ona nie jest w typie wujka Ricka.
- Rozumiem - odrzekła z uśmiechem Glory.
- Chciałabym kogoś, kto przynosiłby mi do szkoły ciasteczka i przychodził do mojego pokoju, żeby
mnie przytulić, gdy będzie mi się śniło coś złego, jak robiła to mamusia.
Serce Glory ścisnęło się z żalu i niewiele myśląc, przykucnęła i pocałowała Lizę w czubek głowy,
prosto w różowy przedziałek. Gdy się wyprostowała, zobaczyła w oknie wystawowym Ricka, który
mierzył ją surowym spojrzeniem.
ROZDZIAA SIÓDMY
Dzwonek nad drzwiami księgarni nie zabrzęczał radośnie, gdy Rick wszedł do środka. Było to raczej
ostrzeżenie.
- Wujek Rick! - wykrzyknęła Liza, rzucając się na niego, najwyrazniej nie zauważywszy jego
posępnej miny.
Glory przyglądała się w milczeniu, zazdroszcząc Rickowi czułego przywiązania małej.
- Cześć, króliczku - odrzekł z roztargnieniem, przytulając dziewczynkę i żartobliwie pociągając ją za
warkoczyk, jednak przez cały czas nie spuszczał wzroku z Glory, a jego mina nie była zbyt przyjazna.
Na razie nie musiała się do niego odzywać, bo zjawiła się Ilene, podciągając wysoko rękawy
jasnofioletowego swetra.
126
GorÄ…ca zima
- Witaj, Rick. Zjesz z nami kolację? Dziś mamy kuchnię chińską.
Potarł brodę z ciemnawym zarostem i w końcu odwrócił się od Glory. Posłał kuzynce miły uśmiech.
- Nie, dziękuję - odparł. - Jestem na służbie. - Spojrzał na rozpromienioną twarzyczkę Lizy. Glory
przestała dla niego istnieć. - Jadę w sobotę po choinkę, więc chciałbym, żebyś mi towarzyszyła, jeśli
chcesz - zwrócił się do.-małej.
- Tak! - zawołała z entuzjazmem. - Bardzo chcę! Czy Glory też może z nami jechać? I ciocia Ilene?
- W sobotę będę miała najwięcej klientów, bo to tuż przed Gwiazdką - odpowiedziała łagodnie Ilene.
Zakłopotana Glory stała w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć. Było jasne, że Rick nie zamierzał
jej zapraszać, a ona mogłaby się wyłgać pod pretekstem zakupów świątecznych. Jednak bolesna
prawda była taka, że ogromnie pragnęła udać się na wyprawę po świąteczne drzewko ze swoją córką i
mężczyzną, który był jej ojcem.
Rick zmrużył oczy, jakby podejrzewał, że Glory za pomocą brzuchomówstwa nakłoniła Lizę do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl