[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w ramionach innego mężczyzny.
- Sandie - szepnął. - Czekałem na to cały dzień.
- Na co? - zapytała.
- Na to, żeby cię przytulić - wyszeptał. - %7łeby cię przytulić do
siebie i słyszeć bicie twojego serca.
- Omar... Nie powinieneś mówić takich rzeczy.
- Dlaczego nie?
- Z powodu Amandy.
- Nie zauważyłaś, że świetnie się bawi?
Faktycznie, kiedy Sandie spojrzała ponad jego ramieniem,
zobaczyła ją tańczącą z lekarzem z ortopedii. Otaczała rękami
jego szyję dokładnie tak samo, jak jeszcze niedawno otaczała
szyjÄ™ Omara.
- W takim razie z powodu Jona - dodała bardziej stanowczo.
- Ach, z powodu Jona! - Westchnął, ściskając ją mocniej. -
Tym też bym się nie przejmował.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
RS
77
- Nie teraz - odparł. - Innym razem. Teraz pozwól nam
cieszyć się chwilą.
Powinna drążyć ten temat. Chciała się dowiedzieć, co Omar
ma na myśli. Co sugeruje? To, że Jon się nie liczy? Ze jest
nieistotny? Jeśli tak, to musi wyprowadzić go z błędu.
Nie mogła jednak się na to zdobyć. Zamiast tego położyła
głowę na jego ramieniu i kołysała się łagodnie w rytm muzyki,
jednocześnie marząc, by ta chwila trwała wiecznie. Niestety,
wszystko, co dobre, ma swój kres, ale przynajmniej trwali na
parkiecie przez dwie kolejne piosenki.
Kiedy przyjęcie dobiegło końca, goście zgromadzili się na
tarasie, by pomachać na pożegnanie Kate i Tomowi, którzy
wyjeżdżali w podróż poślubną. Potem zaczęli się rozchodzić i
nagle Sandie znalazła się w taksówce w towarzystwie Jona i
Omara.
Jon wpadł do domu tylko na chwilę, by się przebrać.
- Dalej uważam, że powinieneś zostać do rana - powiedziała
Sandie.
- Nie mogę - odrzekł przepraszającym tonem. -Mam poranny
dyżur. Nie martw się, zdążę się przespać po powrocie.
Wyszła z nim przed dom. Przy samochodzie się odwrócił.
- Było wspaniale - wyszeptał, obejmując ją i patrząc jej w
oczy. - NaprawdÄ™ wspaniale.
- Tak - zgodziła się.
Jego pocałunek był delikatny, prawie przelotny.
- Zadzwonię - obiecał, wsiadając do samochodu.
- Dobrze. - Skinęła głową. - Uważaj na siebie -dodała. - I jedz
ostrożnie. Kocham cię.
- A ja ciebie. - Uśmiechnął się, włączył silnik i odjechał.
Z cichym westchnieniem odwróciła się i ruszyła w kierunku
budynku. W mieszkaniu Julie nie paliło się światło, toteż doszła
do wniosku, że przyjaciółka musiała pojechać do Guya, gdzie
czasami zostawała na noc. Weszła na taras. I wtedy nagle
zobaczyła przed sobą jakiś cień.
RS
78
Zamarła ze strachu, dopóki nie rozległ się głos:
- Spokojnie, Sandie, to tylko ja.
- Omar, śmiertelnie mnie wystraszyłeś! - Odetchnęła. - Co ty
tutaj robisz?
- Wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza - odparł. -
Często to robię o tej porze. Lubię ciszę i nocne niebo.
Przypomina mi... Zresztą, nieważne. Widziałem, że Jon
odjechał. A już myślałem, że zmieni zdanie i zostanie na noc.
- Ja też - wyznała Sandie - ale on ma poranny dyżur.
- Na jego miejscu z pewnością postarałbym się o zastępstwo.
- No cóż... - Sandie rozłożyła bezradnie ręce. -Dobrze wiesz,
jak to jest z brakiem personelu, i tak dalej...
- Ja na jego miejscu wziąłbym wolne, żeby zostać z tobą na
noc.
- Omar, nie... - zaczęła, ale on ciągnął, jakby nic nie
powiedziała.
- Ten człowiek musi być szalony - stwierdził. -Nie ma takiej
rzeczy na świecie, która wieczorem by mnie od ciebie
odciągnęła.
- Omar, proszÄ™...
- Na jego miejscu nie mógłbym się doczekać nocy z tobą.
- Omar!
- Przepraszam, Sandie, ale musiałem to powiedzieć. Jesteś
piękną, pociągającą kobietą, która pragnie miłości. Czułem to,
gdy trzymałem cię w ramionach. Potrzebujesz bliskości, a twój
facet cię opuścił. On naprawdę jest szalony.
Wciąż dochodziła do siebie po tym, co usłyszała, gdy Omar
chwycił ją w ramiona i pocałował żarliwie, pozbawiając tchu. W
końcu oderwał się od jej ust i wyszeptał:
- Na to też czekałem cały dzień. Od chwili, gdy cię ujrzałem
w tej sukience i kapeluszu, pragnąłem cię pocałować.
- Nie powinieneś - wyszeptała. - Nie możesz...
- Powiedz, że tego nie chciałaś. - Pochylił głowę i popatrzył
jej w oczy. - Sandie? - nalegał, a kiedy nie otrzymał odpowiedzi,
RS
79
dodał: - Dobrze, w takim razie powiem ci, co myślę. Myślę, że
pragnęłaś, żebym to zrobił. Kiedy tańczyliśmy, rozpływałaś się
w moich ramionach, tak jak teraz...
Przyciągnął ją do siebie i jeszcze raz pocałował. Dotyk jego
ust był gorący jak ogień i całkowicie uniemożliwił jej
jakikolwiek opór. Postanowiła przestać walczyć...
RS
80
ROZDZIAA SIÓDMY
W uniesieniu zagubiła poczucie, że to, co robią, jest
niewłaściwe. Omar obsypywał pocałunkami jej twarz i szyję, i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl