[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ani żadnego szczegółu z jego wyglądu, lecz człowiek z krwi i kości znacznie przewyższał
wszystko, co zachowała we wspomnieniach. Dzisiaj miał na sobie jasną, płócienną marynarkę
i popielate spodnie. Raz się uśmiechnął, ale teraz znów miał poważną minę.
- Pierwszy raz jestem w tej części Północnej Karoliny.
- Szybko się urbanizuje. Buduje się tu zbyt wiele małych pól golfowych i budynków
mieszkalnych.
- Niektóre powstały na twoich terenach.
On rzeczywiście wie wszystko, pomyślała. Może nawet to, kiedy zaczęła ząbkować.
- Nigdy nie pozwolono mi decydować o planach zagospodarowania tej ziemi. A
ustanowieni przez mojego ojca pełnomocnicy poczytywali sobie za swój obowiązek tylko
pomnażanie dochodów z naszej posiadłości. Mają procentowy udział w zyskach, więc
sprzedają działki, jeśli to się opłaci. Niejeden raz płakałam z powodu decyzji prawników.
- Już nie będziesz płakała.
- Norbert, nie musiałeś tu za mną przyjeżdżać. Dlaczego to zrobiłeś? - spytała,
zmieniając temat.
- Powiedziałaś mi wystarczająco dużo, abym łatwo cię zidentyfikował - odparł po
chwili zastanowienia. - Zostawiłaś namiary telefoniczne. Podałaś parę imion. Chciałaś, żebym
cię odnalazł.
- Wcale nie!
- Tak.
Odwróciła twarz do okna. Akurat przejeżdżali przez most prowadzący do Atlantic
Beach i w świetle księżyca lśniła pod nimi woda cieśniny.
- Pragnęłam cię chronić.
- Rozegrałaś to tak, żebym mógł wybrać... albo cię zlokalizować, albo mieć parę
powodów zniechęcających do szukania.
- Więc czułeś się zobowiązany?
- O mało nie zwariowałem z niepokoju o ciebie, kobieto ! - Norbert walnął dłonią
kierownicę. - A chwilami byłem taki wściekły, że prawie sobie odpuściłem.
- Dlaczego więc tego nie zrobiłeś?
- Ponieważ mnie potrzebowałaś.
Rozczarowały ją te słowa. Miała nadzieję usłyszeć coś innego, coś bardziej od serca.
A działaniem Norberta kierowało chyba tylko poczucie winy.
Tamtej nocy, gdy się kochali, wspomniał o swoich najbliższych. Podobno o nich nie
zadbał i dlatego ich utracił. Mówił o sobie niewiele, a ona prawie o nic nie pytała, ponieważ
nie mogłaby się zrewanżować informacjami o sobie. Lecz teraz Norbert wiedział o niej
wszystko, natomiast ona o nim nadal bardzo mało. Uznała, że pora to zmienić.
- Opowiedz mi o swojej żonie i synku.
- Dlaczego?
- Bo cokolwiek się stało, wywarło na ciebie ogromny wpływ.
- Oboje nie żyją.
- Myślałam, że...
- %7łe jestem rozwiedziony, tak? Nigdy tego nie powiedziałem.
- Ale pozwoliłeś mi tak sądzić.
- Nie było powodu, żeby wyjaśniać tę sprawę. To nie miało żadnego znaczenia.
- Może to ja byłam dla ciebie bez znaczenia? Uznałeś, że nie zasługuję na poznanie
prawdy?
- Najwidoczniej uznałem wtedy, że prawda jest dla mnie równie nieistotna, jak dla
ciebie. - Zjechał z mostu i skręcił na szosę prowadzącą wokół wyspy. - Można by mówić
dużo albo wcale, lecz teraz lepiej to sobie darować. Skupmy uwagę na tobie... żebyś wyszła
żywa z tego... A pózniej spokojnie wyjaśnimy inne wątpliwości.
- Czyli dokładnie jakie?
- Te, które do tej pory nie zostały wyjaśnione. Celestine ani myślała się tym
zadowolić. Jej frustracja sięgnęła zenitu.
- Chcę teraz wiedzieć, czy jestem dla ciebie kimś więcej, niż tylko osobą potrzebującą
ratunku. Zjawiłeś się jedynie po to, żeby tym razem kogoś nie zawieść? Powiedz mi chociaż
tyle, do cholery!
- %7ładne wydarzenia nie sprawią, że Lynn zmartwychwstanie. Nie mogę przywrócić jej
życia za pomocą swoich dobrych uczynków. Nie jesteś dla mnie żadnym substytutem. O to
pytałaś?
- Prze... praszam - mruknęła zaszokowana. - Naprawdę nie...
- Chcesz wiedzieć, czy coś dla mnie znaczysz? Odpowiedz brzmi: tak. Ale nie
będziemy teraz o tym mówić. Twoja przyszłość to na razie jedna wielka niewiadoma. Nie
zamierzam ciągnąć cię ani popychać w żadną stronę. Pragnę tylko utrzymać cię przy życiu.
- Rozumiem.
- Wątpię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]