[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odepchnąć i przewrócić Maddie, po czym osunęła się na ziemię. Maddie
wrzasnęła na cały głos. Dylan wyskoczył z ukrycia i strzelając na oślep w
kierunku napastnika, pognał jej na ratunek.
Musi ją za wszelką cenę uchronić od niebezpieczeństwa. Ale co ona
tutaj robi i jakim cudem tutaj trafiły? Skąd Maddie wiedziała, gdzie go
szukać?
Kiedy dobiegł na miejsce, gdzie znajdowała się Maddie, bandyta
oddał kolejny strzał. Strzał, który sięgnął celu.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Posiadanie majątku pozwalającego kupić w Mission Creek wszystko
i wszystkich miało swoje zalety. Obietnica przekazania szpitalowi
gigantycznej darowizny zapewniła Maddie wiele niedostępnych zwykłym
śmiertelnikom przywilejów.
Po operacji usunięcia kuli, która utkwiła w ramieniu Dylana,
pozwolono jej czuwać przez cały dzień i całą noc przy chorym w
pooperacyjnej sali intensywnej terapii, do której normalni odwiedzający
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
mieli wstęp jedynie w ściśle określonych godzinach. Kiedy zaś po
upływie kilkunastu godzin lekarze uznali, że niebezpieczeństwo minęło,
Dylana wraz z nieodstępną Maddie przeniesiono do luksusowego
apartamentu w tym samym szpitalu. Do pokoju chorego, bardziej przy-
pominającego elegancką sypialnię niż szpitalną salę, przylegał nie mniej
wytwornie umeblowany salon. W apartamencie znajdowały się meble z
wiśniowego drewna, obita wielbłądzią wełną kanapa, służąca po
rozłożeniu do spania, dwa fotele w stylu królowej Anny, oraz nieduży stół
jadalny z dwoma krzesłami.
Maddie z czułością przypatrywała się Dylanowi, który z apetytem
spożywał swój pierwszy od operacji solidny posiłek, przyrządzony rękami
samej Thelmy. Po raz nie wiadomo który dziękowała Bogu za uratowanie
mu życia. Jeżeli przeżył, to na pewno nie dzięki niej. Odwrotnie, został
postrzelony, idąc jej na ratunek. Czuła się z tego powodu okropnie winna.
Chociaż z drugiej strony, nawet Dylan przyznał, iż w sumie niezle się
spisała. Nie chodziło mu przy tym, rzecz jasna, o nieprzemyślany wypad
na miejsce tajemnego spotkania, lecz to, że w ostatniej chwili zadzwoniła
do Harta.
Kiedy dziękowała Dylanowi za jego bohaterskie postępowanie, ten
gwałtownie zaprotestował.
- Podziękuj Hartowi, to on jest prawdziwym bohaterem. Mądrze
postąpiłaś, dając mu znać. Gdyby się nie pojawił...
Maddie wolała nie myśleć, co by się stało, gdyby Hart O'Brien nie
zjawił się na miejscu w parę chwil po tym, jak strzały dosięgły Gerri i
Dylana.
- Daj spokój, Ruda, nie marszcz się, bo ci tak zostanie! - upomniał
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
ją Dylan.
Obdarzyła go bladym uśmiechem.
- Kiedy byłeś w łazience, zadzwonił Hart - powiedziała. - Wybiera
się do nas.
- Jakaś ważna wiadomość? Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś?
- Zdrową ręką odstawił opróżniony talerz na tacę, a tacę zdjął z łóżka.
Lewe ramię miał dokładnie zabandażowane, a rękę unieruchomioną.
- Gdybym miała w tej sprawie coś do powiedzenia, Hart musiałby
poczekać, aż całkowicie wyzdrowiejesz - oświadczyła.
- Otrzymałem tylko postrzał w ramię obruszył się. - Za tydzień,
dziesięć dni będę zdrów jak ryba. Przestań się nade mną trząść i ochraniać
przed najdrobniejszymi przykrościami. Nie jestem dzieckiem. Jestem
dorosłym mężczyzną, i wkrótce odzyskam siły. I jestem zdrowy na
umyśle. Nie muszę mieć piastunki. Maddie skinęła głową, lecz łzy
napłynęły jej do oczu i musiała się odwrócić.
- Przepraszam, kochanie. - Dylan ujął ją za rękę. - Nie potrzebuję
piastunki, tylko przyjaciela. Oraz kochanki.
Popatrzyła na niego. Po jej policzkach spływały łzy.
- Bardzo jesteś mi potrzebna - zapewnił, biorąc ją za ręce i
przyciągając ku sobie. - Ale nie w charakterze dobrej mamy, pielęgniarki
ani ochroniarza. Zrozumiałaś?
Maddie potulnie przytaknęła.
- A propos ochroniarza. Jak się miewa Gerri? - zapytał.
- Nadal jest na intensywnej terapii, ale lekarze mają nadzieję, że
jutro przeniosą ją do normalnej sali.
Dylan nadal trzymał ją za ręce. Kiedy podeszła bliżej, puścił je i
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
wskazał brzeg łóżka. Usiadła ostrożnie, uważając, by go nie potrącić. On
tymczasem zdrową ręką objął ją w pasie.
- Bardzo cię proszę, żebyś przestała obarczać siebie winą za to, co
przytrafiło się Gerri i mnie - powiedział.
- A kogo miałabym winić?
- Nie wiem, może los, może mnie, ale przede wszystkim
człowieka, który dybał na nasze życie. Tylko nie siebie. - Ale to ja o
mało nie doprowadziłam nas... - Azy nie pozwoliły jej dokończyć.
- Uważałaś, że postępujesz właściwie. Nie mówiąc już o tym, że
dzwoniąc do Harta, uratowałaś nam życie. Gdybym był mądrzejszy,
dałbym mu znać natychmiast po pierwszym telefonie. To ty przez cały
czas przekonywałaś mnie, żeby wtajemniczyć we wszystko policję.
Popatrzyła na niego z rozczuleniem.
- Nie dość, że cię postrzelili i leżysz w szpitalu, to jeszcze masz
siłę mnie pocieszać. Czy nie powinno być na odwrót?
- Nie, kochanie - odparł z uśmiechem. - Musimy się pocieszać
nawzajem. Ty ostatnimi czasy i tak za wiele brałaś na siebie. - Objął ją za
szyję i zmusił, by się nad nim pochyliła. - Ile mamy czasu do przyjazdu
Harta? - spytał, muskając wargami jej usta.
- Uspokój się, jesteś jeszcze za słaby na figle - migle - upomniała
go. - Zresztą Hart może się zjawić lada chwila.
W tym momencie otworzyły się drzwi.
- Już się zjawił i z tym, co chodziło wam po głowie, będziecie
musieli poczekać, aż sobie pójdzie.
- Właśnie prosiłem siostrę Maddie, żeby wymyła mnie od stóp do
głów - odparł ze śmiechem Dylan.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Na pewno nie omieszka tego zrobić. W swoim czasie - odrzekł
Hart. - Na razie myślę, że powinienem was poinformować o aktualnym
stanie śledztwa.
Maddie podniosła się z łóżka i usiadła na najbliższym krześle. Hart
stanął w nogach łóżka.
- Strzelaj! - zachęcił go Dylan. Usłyszawszy, co powiedział, lekko
się skrzywił i dodał: - Wybrałem nie najlepsze słowo.
- No więc powinniście wiedzieć, że bandyta, niejaki Alex Black,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]